M51 Dzień 3

Tego dnia spojrzałem rano na mapę i stwierdziłem, że wczoraj przejechałem geograficzną granicę między Europą i Azją.

Około 8 rano zacząłem pytać o podwózkę. Znów nikt nie jechał tam gdzie ja. Czyli tym razem do Czelabińska oddalonego o paręnaście kilometrów. Jeden kierowca powiedział, że za 30 km jest większa stacja i może mnie tam zawieść. No to dawaj. Na początku nie mógł wierzyć gdzie chcę dojechać stopem. Gdy dojechaliśmy do obiecanej stacji Anton zaproponował żebyśmy coś zjedli. Ja zawsze chętnie coś zjem.

image

W trakcie rozmowy wyszło, że Anton profesjonalnie trenował boks. Zaproponował, że może dać mi krótki trening po śniadaniu. Czemu nie, mam nadzieje tylko, że będę miał wszystkie zęby po tym treningu. Trening trwał jakoś godzinę. Muszę przyznać, że zdziwiło mnie jaką różnice robią detale jeśli chodzi o ułożenie ciała, a stabilność i siłę uderzenia. Na odchodne zapytał się czy mam pieniądze. Tak mam, dziękuję. Popatrzył się na mnie i dał mi 1000 rubli. Chyba wyglądam biednie.

image

Ustawiłem się na wyjeździe ze stacji z tabliczką Czelabińsk. Koło mnie stanęła kobieta, która zaczęła się ze mną kłócić, że zająłem jej miejsce i ona teraz nie ma jak złapać stopa. Jak chce do miasta to mogę wsiąść do autobusu… Zacząłem się śmiać z tej sytuacji. Nie chcąc prorokować dalszej kłótni poszedłem na parking. Jeden z kierowców ciężarówki zapytał się czy mnie wywieźć za Czelabińsk. No jasne! Pomachałem z ciężarówki Pani, która przed chwilą się za mną kłóciła i pojechałem za miasto.
50 km za Czelabińskiem spotkałem Dime, rosyjskiego cwaniaczka. Mówił, że czeka tu już dwie godziny. Wyjąłem polską flagę mając nadzieje, że to coś przyspieszy. Po 30 minutach Dima zacząłnagle biec. Nie wiedziałem z początku dokąd on biegnie, żadnego samochodu nie było. No dobra był ale około 400 m od nas. Dima biegł z torbami krzycząc, żebym biegł za nim i patrzył czy nic mu nie wypada z toreb. Matko, mam taki kawał przebiec z plecakiem 20 kg? Ledwo dobiegłem do samochodu. Na dzień dobry wybiegł z niego wilczur, który się na mnie rzucił. Na szczęście okazało się, że jest po prostu towarzyski, a nie agresywny.

image

Wpakowaliśmy się z Dima do środka. Samochód podwózł nas zaledwie 10 km. Spod stacji gdzie był sklep, kibel i jakiś daszek w razie deszczu do miejsca gdzie nie było nic po horyzont. Dima, wiecznie zadowolony chłopak, spytał czy chcemy zjeść. Jak masz to ja chętnie. Trochę pojedliśmy i znów łapiemy stopa.

image

Schowałem polska flagę do plecaka. Podnoszę głowę i widzę jak przejeżdża ciężarówka z polska tablicą… Pierwszy samochód z polski od 24 dni, pierwszy raz wyjąłem polska flagę.

image

image

W końcu zatrzymuje się samochód jadący do miasta Kurgan. Czyli ponad 200 km jazdy. Jechaliśmy średnio ponad 170 km/h. Dima w tym czasie szukał na trasie rejestracji kończącej się numerami jego rodzinnego miasta. Gdy zauważał taki samochód, podjeżdżaliśmy obok niego i jadąc pod prąd 100 km/h, Dima dyskutował czy mogą go zabrać. Udało się za 3 razem. Zacząłem i ja wypatrywać czy może dogonimy polską ciężarówkę. Jest! Wychyliłem się z samochodu w polską flagą. Niestety kierowca pokazał, że zaraz skręca.
Na rondzie za Kurganem gdy łapałem stopa znów przejechała polska ciężarówka. Aż podskoczyłem z radości. Ciężarówka się zatrzymała, a w środku był ten sam kierowca co na trasie do Kurgan. Powiedział, że jedzie tylko kawałek, a potem skręca do Kazachstanu. No dobra, zawsze coś. Ten „kawałek” okazał się 150 kilometrowym odcinkiem. Zostawił mnie na stacji benzynowej. Poszedłem do pierwszego samochodu.
-Do Omska?
-Tak.
-Mogę jechać Panem?
-Możesz.
Żeby zawsze tak łatwo było… Po drodze szukaliśmy identycznych słów w języku polskim i rosyjskim. Mnogo ich jest. W połowie drogi obowiązkowa przerwa na czai i pędzimy dalej.

image

Hah „pędzimy”, odcinek 10 km jechaliśmy ponad dwie godziny. Mimo terenowego samochodu droga była zbyt wyboista żeby jechać szybciej.
Zatrzymaliśmy się koło gościńca, 60 km przed Omskiem. Pszedłem za kierowcą do hostelu.

image

image

Tam kupił mi obiad i zapłacił za jedna noc. Trochę zaniemówiłem, kompletnie się tego nie spodziewałem. Myślałem, że kierowcą też zostaje tu na noc ale zapytał czy czegoś jeszcze potrzebuję i pojechał dalej.
Ciepłe jedzenie, gorąca kąpiel, czysta pościel i spać. Były jutro też tak łatwo było.

2 uwagi do wpisu “M51 Dzień 3

Dodaj komentarz